Serial był emitowany w latach 2002-2009, przez ten czas zdobył ogromną popularność nie bez powodu. Opowiada on o detektywie Adrianie Monku, który
cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Mimo ograniczeń związanych z chorobą nie brakuje mu przy tym geniuszu. Tony Shalhoub zdobył za odtworzenie tej roli aż 3 nagrody Emmy.Nie dawno stacja Peacock ogłosiła zielone światło na film z powrotem Detektywa Monka. Ma mieć on tytuł Mr.Monk Last Case, a na ekranie dołączą starzy znajomi, czyli Ted Levine, Traylor Howard,
Jason Gray-Stanford i inni. Opowie on o rozwikłaniu bardzo osobistej sprawy, w którą zaangażowana jest Molly. Scenarzystą jest Andy Breckman, za kamerą stanie Randy Zisk a role producenta obejmie
David Hoberman. Miło wiedzieć, że oprócz obsady również ekipa produkująca będzie znanymi nam nazwiskami. I szczerze nie możemy się doczekać. Jest to bardzo dobry serial, do którego
lubimy wracać.
Powoli dobiega końca odliczanie do premiery Johna Wicka 4, tymczasem pojawiają się już pytania odnośnie do 5 części.
Reżyser Chad Stahelski najpierw zdecydowanie zaprzeczał, a teraz mówi, że może tak. Nie owija w bawełnę jednak tym razem:
Jestem jednak przekonany, że studio ma plan. Jeśli wszystkim się spodoba i zarobi obłędną kasę, to zastanowimy się.
Wspomina też, jeżeli on sam i Keanu, wpadną na dobre pomysły, to film powstanie.
Na razie czwarta cześć miała premierę na festiwalu SXSW, a recenzje są zdecydowanie pozytywne. Zaznacza się też, że mimo rekordowej długości film się nie dłuży.
Nie możemy się wręcz już doczekać 24 marca, bez względu na to, czy przyjdzie nam oglądać
zamknięcie serii, czy nie.
Wszystko wszędzie naraz, czyli triumf filmu od Dana Kwana i Daniela Scheinerta. Jeżeli nie mieliście okazji obejrzeć tytułu, gorąco polecamy!
Jest to ekscentryczna komedia science fiction, udało się jej zgarnąć 7 statuetek. Za najlepszą aktorkę pierwszoplanową, w obydwu drugoplanowych rolach, montaż i scenariusz oraz najlepszy film.
Zgodzimy się oczywiście, iż film jest wart uwagi. Balansuje na cienkiej granicy absurdu, a jednak seans jest bardzo przyjemny. Czy jednak zasłużył aż na tyle statuetek? Niestety nie.
Jednak zdarzyliśmy się już przyzwyczaić do dziwnych i często niesprawiedliwych ocen i wyborów od Akademii Filmowej. Tak dla przykładu- Jamie Lee Curtis czy Leonardo DiCaprio zasłużyli na swoje statuetki, jednak w obydwu przypadkach zostały one przyznane przy wcale nie najlepszych ich produkcjach. Nie oni jedni, i tak naszym zdaniem jest również tym razem.